Jeszcze jedna książka w lutym.
Chronologicznie o niej powinno być przed "Przewodnikiem" Starowieyskiego bo wcześniej ją kupiłem i przeczytałem. Chrzanić chronologię, to nie ten przypadek, co tu
To książka całkiem inna od tej sprzed tygodnia. Też kipi od opowieści i kolekcjonerskich anegdot ale więcej w niej przemyśleń o życiu ludzi kolekcjonujących. Ich motywacjach, pomysłach na organizację zbioru, pomysłach na zdobywanie nowych okazów. Przy okazji przemyśleń pojawiają się ZASADY KOLEKCJONERSTWA.
Najważniejsza jest pierwsza i jednocześnie ostatnia - o niej na końcu.
"Druga zasada kolekcjonerstwa: historia tworzy historię."
Dobrze to znamy - zbieramy przedmioty, a one, każdy z nich ma swoją historię. I każda z tych historii jest ciekawa. Od nas tylko zależy, czy umiemy do niej dotrzeć, czy umiemy się nią podzielić z innymi.
"Trzecia zasada kolekcjonerstwa: wszystko lepiej wygląda za szkłem."
Autorka ilustruje to twierdzenie opowieścią o plakietkach pielgrzymich, metalowych drobiazgach często odkrywanych podczas prac archeologicznych. Wykopywane z ziemi zwykle nie wyglądają dobrze, bywają skorodowane, połamane ale po oczyszczeniu, zakonserwowaniu i umieszczeniu w muzealnych gablotach nabierają blasku. Stają sią zabytkami przez duże Z.
Z monetami jest podobnie. Kolekcja przechowywana w specjalnych szafkach, na dopieszczonych szufladkach
prezentuje się lepiej, niż kolekcja monet ukrytych w kopertkach.
A ja i tak wolę kopertki.
"Czwarta zasada kolekcjonerstwa: co dwa, to nie jeden (a najlepiej trzy)".
Rozumiemy, rozumiemy. Nie istnieje coś takiego, jak za duża kolekcja. Zawsze znajdzie się miejsce na jeszcze jednego trojaczka, na jeszcze jeden banknot. Gorzej mają kolekcjonerzy obrazów, że o meblach i starych samochodach nie wspomnę.
"Piąta zasada kolekcjonerstwa: Gdy słowa przestają odpowiadać faktom, czas rozstać się z nimi i powrócić do faktów".
Autorka o czym innym napisała, inne były przemyślenia, które doprowadziły ją do tej zasady ale moje skojarzenie jest oczywiste - ktoś coś kiedyś napisał, słowo poszło w świat, zostało zapamiętane, powielone w cytatach, odwołaniach, aż tu nagle...
"Szósta zasada kolekcjonerstwa: co było, a nie jest, może być, ale nie musi".Ten fragment książki jest z tych cięższych, przykrych w uważnym czytaniu. W końcu chodzi o przemijanie, nieuchronność. O to, co czeka każdego, każdą kolekcję, każdą rzecz. I nagle, pod koniec tej części trafiam na coś takiego:
Przed umasowieniem rzeczy kolekcjonerzy sztuki, kuriozów, naturaliów, starożytności i reszty artefaktów nie mogli mieć nadziei na zdobycie pełnej serii.
...
Kolekcja do tej pory musiała być, w swojej naturze, otwarta.
...
Współczesna kolekcja jest dziełem teoretycznie zamkniętym, a w praktyce nadal otwartym, tak jak wcześniej. Trzeba jedynie znaleźć pretekst, by zbiór nadal dążył do nieskończoności".
Szukamy nowych odmian, wariantów, błędów, przebitek, pomyłek, przesławnych destruktów i innych wynalazków. Byle był pretekst do dołożenia czegoś jeszcze do kolekcji, do pochwalenia się innym. Niech teraz oni się pomęczą, żeby ich zbiór nie był gorszy.
"Siódma zasada kolekcjonerstwa: najważniejszą rzeczą w kolekcji jest ta następna".
Cóż dodać. Każdy dzień zaczynam od pośniadaniowej sesji przed monitorem przeglądając powiadomienia o nowych aukcjach, nowe oferty na "A", "E" itp. wspomagając się oczywiście systemami wyszukiwania i subskrybcjami zapytań. Co jakiś czas coś się udaje ustrzelić i następuje męczący czas oczekiwania. Czy przesyłka dotrze, czy nie zginie gdzieś po drodze, czy w środku będzie to, co być powinno i w takim stanie, jakiego oczekuję na podstawie zdjęć. Każdy nowy nabytek jest oczywiście źródłem radości i satysfakcji, ale przecież jest już mój, wciągnięty do katalogu zbioru, skreślony z listy braków (o ile tam był). Już nie jest taki ważny, jak ten, na który czekam, albo ten, który mam nadzieję gdzieś zauważyć i kupić.
"Ósma zasada kolekcjonerstwa: nie można mieć wszystkiego (?)".
Powtarzam to sobie co tydzień przeglądając katalogi domów aukcyjnych pełne wspaniałych monet, których nigdy nie miałem i mieć nie będę.
I jakoś muszę z tym żyć i cieszyć się z tego, co zdobyć się udało.
"Pierwsza i ostatnia zasada kolekcjonerstwa: nigdy nic nie zbieraj, nigdy!".
Tej zasady nie rozumiem i nie akceptuję. W końcu każda działalność człowieka, wszystko co człowiek robi, to kolekcjonowanie - ubrania, wyposażenie domu, przeżycia, wrażenia.
Na koniec jeszcze kilka malutkich cytatów.
"Nie będziesz panem swego domu, jeśli nagromadzisz w nim zbyt wiele rzeczy" (podobno Lao-cy, którego znałem jako Lao Tse, a ostatnio spotykam jako Laozi).
"Kolekcja to nie śmietnik".
"- Jakbyś widział takie, to bierz!
- Pełno tego było, ale nie brałem.
- Jak pełno, jakto nie brałeś, przecież mówiłem, że trzeba!
- Dziad wołał 10 złotych, bez przesady. Potem wróciłem, ale już nie było" - Samo życie, każdy z nas, kolekcjonerów to kiedyś przeżył albo przeżyje.
Zachęciłem do lektury?
Myślę, że pierwsza i ostatnia zasada ma odstręczać od zbieractwa, by nie zbierać, gromadzić bezmyślnie, ale kolekcjonować, tworzyć kolekcję.
OdpowiedzUsuń