Google Website Translator Gadget

niedziela, 26 stycznia 2020

W numizmatyce widzisz tyle, ile...

Pan Damian Marciniak od kilku lat, w piątkowe wieczory poprzedzające kolejne aukcje zaprasza wszystkich żądnych wiedzy kolekcjonerów na sesje wykładowe pod tytułem "W numizmatyce widzisz tyle, ile wiesz".  Inicjatywa świetna, wykłady ciekawe, na dodatek rejestrowane i udostępniane w internecie bezpłatnie wszystkim zainteresowanym.
Widoczna na powyższym zrzucie fragmentu ekranu z YouTube liczba wyświetleń, to nie łączna liczba wyświetleń wszystkich trzydziestu jeden filmów, a tylko liczba wyświetleń strony  z odnośnikami do wszystkich wykładów. Nie liczyłem ile odnotowano w sumie wyświetleń wykładów, ale przypuszczam, że granica dziesięciu tysięcy została przekroczona. Kanał YouTube z filmami GNDM subskrybuje przeszło jedenaście tysięcy osób, w większości zapewne aktywnych kolekcjonerów interesujących się czymś więcej, niż tylko gromadzeniem monet.
Miałem przyjemność uczestnictwa i w roli słuchacza i prelegenta. Polecam uczestnictwo w kolejnych sesjach - najbliższa już 7 lutego. Najlepiej osobiście, bo oprócz możliwości wysłuchania wykładów ma się jeszcze okazję do spotkań i rozmów w przerwach. A jest z kim i o czym rozmawiać!

Dzisiejszego wpisu nie zamierzam ograniczać do reklamy sesji wykładów GNDM. Rzecz w tym, że ich tytułowe hasło, to tylko jeden z możliwych wariantów.
Oczywistym jest, że kolekcjoner dysponujący wiedzą, ma przewagę nad kolekcjonerem nie przykładającym znaczenia do wiedzy numizmatycznej. Wiedzy o ludziach, historii, technice...
Przewagę daje też dobry wzrok - bo "...widzisz tyle, ile...", ale już tu daje się odczuć przewaga tych, którzy wiedzą na co patrzeć, nad tymi, którzy "patrzo, a nie widzo".

Wróćmy do tytułowego hasła. Co powiecie na takie jego zakończenie? W numizmatyce widzisz tyle ile chcesz widzieć. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy, ale to naprawdę nigdy, nie kupił monety w przeświadczeniu, że to coś rzadkiego (więc cennego), a co po bliższych oględzinach okazało się albo mało interesującą, pospolitą odmianą/rocznikiem. Im gorzej zachowana moneta, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś uzna ją za coś, czym nigdy nie była.

A taki wariant?  W numizmatyce widzisz tyle ile chcesz, by widzieli twoi klienci. Pół biedy, jeżeli naprawdę widzisz. Widzisz, bo wiesz, że jest taka możliwość i na dodatek jest to możliwość podnosząca atrakcyjność monety. Gorzej, jeśli dobrze widzisz, jak jest, a piszesz to, co chcesz by zobaczyli kupujący.

A ponieważ piszę o patrzeniu i widzeniu, nie może się obyć bez ilustracji.
Ten szeląg Augusta III od pewnego czasu jest oferowany, jako rzadka odmiana z literą L pod herbami.
Tej monety nie muszę brać w rękę i pod lupę, żeby stwierdzić, że to nie L, tylko T odwrócone do góry nogami.

A taka moneta? Na początek zdjęcie aukcyjne.
To, co widać pod herbami mocno zależy od tego, co chce się zobaczyć. Sprzedawca opisał monetę, jako szeląg 1772⊥. Co stoi na przeszkodzie, by uznać ją za 1752⅃? Powinien przeszkadzać zdrowy rozsądek i znajomość literatury. Powinien, ale czy na pewno? Przecież znane są przypadki odkrywania nieodnotowanych w katalogach odmian szelągów Augusta III.
Zobaczmy, cóż więc naprawdę jest na tej monecie.
Wersja z odwróconym L odpada. Wyklucza ją (czy na pewno?) szeryf u dołu po prawej. Odwrócone T, jak napisał sprzedawca też odpada (ale czy na pewno?), bo na środku pionowej kreski pojawia się coś, co sprawia, że możemy mieć do czynienia z odwróconą literą F. Możemy, ale czy na pewno to Ⅎ?
Nie jestem ortodoksyjnym zwolennikiem włączania do kolekcji wyłącznie monet idealnie zachowanych. Jestem natomiast ortodoksyjnym przeciwnikiem formułowania daleko idących tez na podstawie oględzin monet zachowanych na tyle źle, że ich stan dopuszcza więcej, niż jedną interpretację rysunku albo napisów.
To, co dziś napisałem, po pierwsze (mam nadzieję) będzie pomocą (ostrzeżeniem) dla wielu z Was, po drugie niech będzie usprawiedliwieniem dla odkładanej wielokrotnie daty zapowiadanej publikacji książki/katalogu szelągów i groszy koronnych Augusta III. Z problemami tu pokazanymi borykałem się tak wiele razy, że nie jestem w stanie ich zliczyć.
Koniec z odkładaniem terminu publikacji. Została mi jeszcze tylko okładka. Publikacja w przyszłym tygodniu. Szczegóły wkrótce.

P.S.
Od 29 stycznia 2020 książka jest dostępna tu:
https://ridero.eu/pl/books/miedziane_monety_koronne_augusta_iii/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly