Google Website Translator Gadget

niedziela, 20 lutego 2022

Czy zawsze musi być jakiś tytuł?

Co jakiś czas, pisząc o ludziach zbierających monety zastanawiam się, dlaczego muszę stosować wielowyrazowe konstrukcje - kolekcjoner monet, zbieracz monet, ludzie zbierający/kolekcjonujący monety. Czy nie mamy jakiegoś wyrazu jednoznacznie określającego takie osoby? Bardzo często rolę takiego określenia pełni wyraz numizmatyk. Dla mnie nazywanie numizmatykiem każdego człowieka zbierającego monety to błąd, jeżeli nie nadużycie.

Nie tylko ja mam takie wątpliwości. Niedawno na forum TPZN pojawił się wątek "Kilka zawsze żywych slow na temat Numizmatyki". Mały fragment wpisu otwierającego wątek:

Dla własnych potrzeb wymyśliłem taką oto jednozdaniową definicję. Numizmatyka jest nauką zajmującą się historią pieniądza (zasadniczo monetarnego). Z powyższej definicji wyciągniemy dwa poważne wnioski:
a) numizmatyką czy numizmatami NIE SĄ monety kolekcjonerskie wydawane przez NBP, gdyż nie spełniają warunku bycia “pieniądzem”, nie służą do płacenia oraz nie posiadają żadnej historycznej wartości.
b) numizmatykiem NIE MUSI być osoba zbierająca monety.  

Ani się z tym do końca nie zgadzam, ani nie uważam, że to wszystko, co należałoby na ten temat napisać.

Zacznijmy od tego, że nie ma potrzeby wymyślania własnej definicji numizmatyki. Pierwsze źródło, jakie mam pod ręką - słownik języka polskiego:
numizmatyka: nauka zajmująca się badaniem, opisem i klasyfikacją numizmatów (dawne monety lub medale mające wartość zabytkową).
numizmatyk:
1. kolekcjoner monet, medali mających wartość zabytkową; zbieracz numizmatów;
2. znawca numizmatów, specjalista badający i opisujący dawne monety i medale.

Wątek jest krótki, rozpoczęty 6 lutego, 20 lutego doczekał się czterech reakcji forumowiczów i odnotował 256 wizyt czytelników. Nie zabrałem w nim głosu. Wolę swoje przemyślenia ujawnić tu. 

Zaskoczyła mnie wypowiedź jednego z forumowiczów: "O ile potrafię zrozumieć potrzebę zdefiniowania terminów związanych z numizmatyką, o tyle nie mam potrzeby w niej uczestniczyć.". Zaskoczyła, bo napisał to człowiek, który wypełnia słownikową definicję numizmatyka pod każdym względem - kolekcjonuje numizmaty, bada je i opisuje.
Zaskoczyła i zmartwiła. Z jednej strony narzekamy na nierzetelność, niechlujność, nieuctwo, żeby nie powiedzieć głupotę autorów wielu publikacji, zwłaszcza internetowych, ale nie tylko, z drugiej nie robimy nic poza narzekaniem. Może to temat do innej dyskusji w innym miejscu prowadzonej? Może jednak nie. Zobaczcie, jak wygląda taki niestety typowy ostatnio produkt przedstawiciela "dziennikarzerii".

Pierwszy odruch - cóż się dziwić, że interesujemy się numizmatykami, widząc ich śpiących w samochodach przed bankiem w oczekiwaniu na... Na co? Tak, zgadliście, w oczekiwaniu na "numizmatyki", które miały być w tym dniu sprzedawane przez bank. To właśnie wynika z treści tego "artykułu". Mowa w nim oczywiście o "unikatowych monetach z wizerunkiem króla Jana III Sobieskiego". 

Przyczyn pojawiania się takich materiałów jest tak dużo, że nie starczy tu miejsca by wszystkie wymienić. Najpierwszą jest oczywiście żądza pieniądza - medium (gazeta, strona internetowa) MUSI mieć CIĄGŁY dopływ nowych treści. Pamiętam jeszcze codzienne gazety wydawane dwa razy dziennie - najpierw wydanie poranne, później popołudniówka. Dziś poszło to dalej - nowe treści na portalach internetowych pojawiają się zanim jeszcze zakończy się opisywane w nich zdarzenie - najczęściej jakaś katastrofa, albo inne tragiczne wydarzenie. Ktoś te treści musi produkować, ktoś musi się ich domagać od autorów. Nerwowa robota! Żeby wyprzedzić konkurencję, a wyprzedzać trzeba, bo się nie zarobi, trzeba mieć legion czujnych autorów. I legiony są. Trzymają rękę na pulsie i stale gotowych klawiaturach.  

Przyczyna ważniejsza tkwi głębiej. Uważam, że jest nią pogarszający się poziom edukacji. Mamy Dzień Nauki Polskiej. Obchodziliśmy go wczoraj, 19 lutego. I co z tego, to tylko święto, kolejne, jedno z setek, a polska nauka i polska edukacja psieją z dnia na dzień, same z siebie, a czasem i z pomocą z zewnątrz (patrz pandemia). Mój blog to przede wszystkim monety, ale na monetach świat się nie kończy. Chyba niedługo napiszę coś więcej o naszej edukacji. Na razie, w związku z dzisiejszym tematem, tylko jedno spostrzeżenie. Moi nauczyciele języka polskiego wymagali:

  • czytania lektur, całości, a nie wybranych fragmentów,
  • umiejętności opowiedzenia o nich,
  • umiejętności znalezienia analogii z lektur wcześniejszych i powiązań z lekcjami innych przedmiotów (historia, geografia, plastyka),
  • umiejętności ich opisania i przedstawienia wniosków, odczuć (- Chałupski, tylko trzy strony? Nie wysiliłeś się tym razem!)
Dziś, jest inaczej. Rozumiem, że postęp, że technika, ale szczerze wątpię w jakość pracy na temat lektury "przeczytanej" w formie audiobooka odtwarzanego w tle podczas "grania w grę". Dzieci nie czytają, nie czytając ograniczają zasób używanego słownictwa do żałosnego minimum, co sprawia, że nie potrafią się zrozumiale wypowiedzieć, ani w mowie ani w piśmie, na żaden praktycznie temat. I te dzieci właśnie tworzą później "content", który jest następnie publikowany bez rzetelnej korekty i redakcji. Bez, bo skąd wziąć tych profesjonalnych korektorów i redaktorów.

Dość żalów. Wracamy do meritum. W poprzednim wpisie wspomniałem o Numophylacii Ampachiani - trzytomowym katalogu aukcji zbioru monet i medali Berińczyka Christiana Leberechta von Ampach wydanym w latach 1833 do 1835. Numophylacii Ampachiani. Człon drugi tytułu nie wymaga żmudnych poszukiwań - twórcą sprzedawanej kolekcji był Christian Leberecht von Ampach. A człon pierwszy? Numophylacii - jakiś związek z numizmatami tu widać - numo. Spolszczając lekko ten pierwszy człon tytułu można by napisać NUMOFILIA. Od razu nasuwają się skojarzenia i analogie. Nie, nie chodzi o hemofilię. Pierwsze, co mi na myśl przyszło to bibliofilia. Bibliofil, to miłośnik i kolekcjoner książek. Na aukcjach antykwarycznych często w opisach pojawia się "wydanie bibliofilskie". Mamy jeszcze bibliomaniaków, których pasja przekroczyła pewne granice, mamy w końcu bibliografów - autorów spisów książek i druków. Może więc mając na myśli osobę kolekcjonującą monety, powinniśmy używać klasycznie brzmiącego określenia NUMOFIL?   

I jeszcze jedna ciekawostka. Phylaka (φυλακη) to po grecku więzienie. Może więc jesteśmy więźniami monet? A może tylko i aż, ich strażnikami? 


1 komentarz:

  1. Istnieje czasopismo niemieckie pod tytulem : "Faszination Münzensammeln", co mozna przetlumaczyc : Fascynacja zbieraniem monet.Bardziej i zgrabniej mozna napisac "Fascynacja monetami".Fascynacje mozna zastapic oczarowniem lub urokiem, co juz odchodzi na dalszy plan. Pozostaje przy fascynacji- i takie karambolage slowne przychodzi mi na jezyk "Fascymon".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly